poniedziałek, 19 stycznia 2015

"Tupcio Chrupcio. Umiem się dzielić" Eliza Piotrowska


Pewnie nieraz zetknęliście się na placu zabaw z niezręczną i krępującą sytuacją, kiedy inne dziecko waszemu dziecku nie pozwoliło dotknąć żadnej zabawki. A szczególnie właśnie tej jednej, jedynej spośród miliona na świecie, którą pędrak chce się w tym momencie bawić. A która akurat przypadkowo i wielce pechowo należy do zaborczej córeczki sąsiadów. Pechowo, bo krzyk, nerwy, wrzask i generalnie nieprzyjemna sytuacja, którą staracie się opanować swobodnym i wielkodusznym uśmiechem, pełni współczucia dla rodzica, który musi wstydzić się za nie umiejące się dzielić zabawkami dziecko. A być może to Wasze dziecko ma problem z dzieleniem się swoimi zabawkami, i to Wy jesteście tymi rodzicami, którzy z nerwowym uśmiechem tłumaczą, że „dziecko przechodzi akurat taką fazę”.

Jak wiadomo, na każdą „fazę” jest odpowiednia literatura. Książka „Tupcio Chrupcio. Umiem się dzielić” autorstwa Elizy Piotrowskiej wydaje się odpowiadać na wiele potrzeb.

Tupcio Chrupcio jest myszą. Myszą, która ma ewidentny problem z dzieleniem się. Nie dzieli się z nikim, ani z siostrą, ani z dziećmi w przedszkolu, na dodatek okazuje się być małym kleptomanem oraz obżartuchem. Generalnie, nieciekawa postać. W przedszkolu bawi się sam, co go w sumie, małego neurotyka, cieszy, bo przynajmniej nikt mu nie dotyka jego zabawek. Życie postawi go jednak przed sytuacją, w której przyjdzie mu zweryfikować swoją postawę wobec ludzi i świata. Próba nie będzie łatwa, ale wyjdzie z niej zwycięsko. A potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.

Przesłanie w „Tupciu Chrupciu” jest oczywiste: należy się dzielić. Nie wiem jak wy, ale ja nie przepadam za przesłaniami wyłożonymi w tak prosty i łopatologiczny sposób. Może dlatego, że mój synek nie miał problemów z dzieleniem się (spośród wszystkich problemów świata z nim związanych ten jeden nas ominął…) i mogę wybrzydzać w zakresie literatury fachowej dotyczącej tego zagadnienia. Wolę jednak morały przemycone ukradkiem i nie wprost. Tyle ja. Natomiast mojemu synkowi bardzo się podobało. Tytuł książki wpadł mu w ucho, i z nieukrywaną przyjemnością powtarzał „Tupcio Chrupcio”. Podobało mu się również, że Tupcio Chrupcio to bohater tak jednoznaczny moralnie, którego można bez żadnych wątpliwości surowo potępić, pokazując jednocześnie swoje rozeznanie w tym co dozwolone, a tym co zabronione.

Z opisanych powyżej powodów (a nie dlatego, ze nie lubię myszy) mnie się średnio podobało. Mojemu synkowi bardziej. Plusem książki jest optymalna do czytania na dobranoc długość. Ilustracje są przyzwoite, ale nie zachwycają.

Oczywiście są też rodzice którzy uważają że zaborczość i niechęć do dzielenia się zabawkami wróżą nieodzowny sukces w przyszłym dorosłym życiu, i cech tych u swoich dzieci nie dość że nie ganią, to jeszcze pozwalają im się swobodnie rozwijać – ci ostatni niezależnie od wszystkiego niech absolutnie nie kupują „Tupcia Chrupcia”.

"Tupcio Chrupcio. Umiem się dzielić" tekst polski: Eliza Piotrowska, wydawnictwo: Grupa wydawnicza Foksal sp. z o.o.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz