Czy spotkaliście kiedyś
dziewczynkę, która zanim cokolwiek zrobiła, wiadomo było, że zrobi to źle? Czy
spotkaliście kiedyś dziewczynkę, która zanim cokolwiek powiedziała, wiadomo
było, że będzie to głupie i nie na temat, na dodatek wypowiedziane o niewłaściwej
porze? Która zanim się poruszyła, wiadomo było, że poruszy się koślawo i
niezdarnie, przewracając przy okazji krzesło i tłukąc filiżankę od herbaty? Której
żałosne próby udawania normalnej obserwowaliście z politowaniem, pewni z góry,
że są skazane na porażkę. Może taka dziewczynka chodziła do waszej klasy...? Nie
uczyła się dobrze, nie miała przyjaciół. Czasami widywano ją, jak rozmawia z
lisem. Mam nadzieję, że nie odnajdujecie w sobie takiej dziewczynki.
„Szum”, ostatnia książka
Magdaleny Tulli, opowiada właśnie o takiej dziewczynce.Czy kiedykolwiek czuliście w
towarzystwie innej osoby, że jesteście mali, żałośni i bez znaczenia? Czy ktoś
patrzył na was w sposób, który pozbawiał was jakiejkolwiek pewności siebie,
paraliżował ruchy, powodując niezdarność najmniejszego gestu, zaciskał i
wysuszał gardo, uniemożliwiając jakąkolwiek wypowiedź? Po rozmowie z którymi
czuliście się przygnębieni, upokorzeni? Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że
nie jesteście osobami, przy których czują się tak inni.
W „Szumie” taką osobą jest matka
dziewczynki.
Matka i dziewczynka zamieszkują
razem dom pozbawiony miłości. Dom chłodu emocjonalnego, drwiny i pogardy. W
domu tym oprócz matki i dziewczynki zamieszkują upiory, nawiedzają go duchy
przeszłości. Dziewczynka karmi je cukrem.
Jeżeli interesuje Was, jak
wyglądało dzieciństwo tej dziewczynki, wychowanej w takim domu, a później jej dorosłe życie, i dlaczego jej
matka była taką osobą, polecam przeczytanie ostatniej książki Magdaleny Tulli
„Szum”.Książka jest bardzo osobista, mocno autobiograficzna. Jak powiada lis, przyjaciel dziewczynki, „ukrywanie cierpienia to straszny ciężar”, dlatego w „Szumie” Magdalena Tulli rozlicza się ze swoją przeszłością i jej demonami – dlatego w ogóle. Dlaczego dopiero teraz - „Żebyśmy mogli przebaczyć, kiedy nikt nie przeprasza (…) ktoś w nas musi umrzeć. – Kto? – zapytał łyżwiarz zaczepnie. Zawahałam się, ale mu odpowiedziałam. – Ofiara.”.
Bardzo poetycka książka,
fragmentami z pogranicza magii i surrealizmu, niezwykle poruszająca, skłaniająca
do refleksji w trakcie i po przeczytaniu. Opisy emocji tak precyzyjne, że momentami
aż brutalne. Dla jednostek empatycznych i wrażliwych – ciężkie przeżycie. To
pierwsza książka Magdaleny Tulli, którą czytałam. Na pewno sięgnę po następną.
Ogólna ocena: 5/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz