Książka opowiada o miłości
pomiędzy Sońką, młodą mazurską dziewczyną, a Joachimem, esesmanem, w czasach II
wojny światowej. Tytułowa Sońka jako ponadosiemdziesięcioletnia staruszka opowiada
swą historię Igorowi Grycowskiemu, reżyserowi teatralnemu który przypadkiem
pojawia się w zapomnianym przez boga Królewskim Stojle, gdzie mieszka Sońka, chyba
tylko po to, żeby wysłuchać jej historii.
Z ust prostej kobiety wypływa mroczna opowieść o potężnej i groźnej namiętności
wbrew rozsądkowi i wbrew całemu światu, którą prawie już wypalony reżyser ocala
od zapomnienia, ocalając jednocześnie i siebie.
W książce urzeka mnie historia
oraz język, jakim została opowiedziana – niezwykle sugestywny, poetycki, zdradzający
wielką wrażliwość autora. Język jest w książce o tyle istotny, iż „Sońka”
opowiada o miłości pomiędzy ludźmi, którzy nie komunikują się za pomocą słów –
Sońka nie zna niemieckiego, Joachim nie mówi po polsku. Ignacy Karpowicz
tłumaczy nam ich uczucie, przekłada język spojrzeń, drobnych gestów i uśmiechów
na literacki język miłości. Czyni Sońkę najbardziej wyrafinowanym narratorem
świata, mazurską Szeherezadą, opowiadającą najpiękniejszą baśń swojego życia. Po
przeczytaniu „Sońki” trudno mi uwierzyć, że Ignacy Karpowicz nie jest
kobietą.
Okoliczność, że miłość i
namiętność jest pomiędzy Sońką, młodą mazurską dziewczyną, a Joachimem, esesmanem,
może szokować, jako przełamująca pewne tabu. Nie wiem, czy taki był cel autora,
czy jego zamysłem było raczej pokazanie miłości jako siły bezwarunkowej, ponad
historię, ponad prawdę, ponad rozsądek, ponad wszelkie reguły. Pokazał. Czytelnik
nie może nie kibicować takiej miłości, mimo, że gdzieś w głowie kołacze mu
myśl, że może nie powinien. Ignacy Karpowicz nie pomaga, w żaden sposób nie
próbując pokazać Joachima jako „dobrego Niemca”.
Nie wszystko w tej książce jest
genialne. Bardzo papierowa jest postać Igora Grycowskiego. Na kartach powieści
reżyser ten jest karykaturą postaci, która mogłaby być jej rzeczywistym
pierwowzorem. To jest zresztą ból Karpowicza, który zauważyłam również w „ościach”,
nieumiejętność kreowania wiarygodnych sylwetek bohaterów – wszyscy wydają się
być wyciągnięci z komedii romantycznej gdzie główną rolę grają warszawskie
biurowce.
Bez względu na powyższe, „Sońki”
nie sposób jest odłożyć. Czyta się ją za jednym zamachem. „Sońka” to absolutny must read.
Ogólna ocena: 5.5/6
"Sońka" Ignacy
Karpowicz, wydawca: Wydawnictwo Literackie, data wydania: 22 maja 2014, liczba
stron: 208, oprawa: twarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz