Podobnie jak większość świata, o
Patricku Modiano dowiedziałam się przy okazji przyznania mu literackiej Nagrody
Nobla w październiku 2014 roku. Nagroda ta została mu przyznana za "za
sztukę pamięci i dzieła, w których uchwycił najbardziej niepojęte ludzkie losy
i odkrywał świat czasu okupacji". Mimo iż ta argumentacja nie brzmiała dla
mnie wybitnie zachęcająco, zakup „Perełki” był oczywiście koniecznością. Nie
można sobie pozwolić na nieczytanie Noblistów.
Przeczytałam Perełkę dość szybko,
książka ma niecałe 200 stron (podobno zwięzłość jest cechą charakterystyczną
wszystkich książek Modiano; w wywiadach tłumaczy on tę okolicznością
obowiązkiem zarabiania na życie). Przeczytałam „Perełkę” bez specjalnego
zachwytu (pomimo iż Modiano wielkim Noblistą jest).
Już zamieszczenie na okładce
książki stwierdzenia, że jest ona wieloznaczna, obudziło moją najwyższą podejrzliwość.
Posłużenie się słowem-klucz „wieloznaczny” zazwyczaj sygnalizuje problem z
uchwyceniem jakiegokolwiek znaczenia w ogóle (Umberto Eco w „Zapiskach na
pudełku od zapałek” podobnie pastwił się nad słowem „niesamowite”). Mam
wrażenie że większość piszących o „Perełce” ma na końcu języka określenie
„niesamowita”. Poniekąd trudno im się dziwić.
Fabuła w „Perełce” w zasadzie nie
jest istotna (zresztą jest mglista, jedynie ledwo zarysowana). Główna
bohaterka, w dzieciństwie nazywana Perełką, przypadkowo dostrzega w tłumie ubraną
w żółty płaszcz kobietę, która łudząco przypomina jej zmarłą przed wieloma laty
matkę. To spotkanie sprawia, że dziewczyna zaczyna powracać pamięcią do swego zagadkowego
dzieciństwa oraz wędrować po Paryżu śladami tych wspomnień. Ze skrawków
wspomnień, refleksów pamięci, ulotnych wrażeń Perełka składa większe fragmenty.
Wszystko pozostaje za mgłą. Może dlatego, że prawdziwego obrazu nigdy nie znała
– jako dziecko pewnych spraw nie byłaby w stanie zrozumieć. Próbuje jako osoba
dorosła. Nie dojrzała, bo do osiągnięcia dojrzałości potrzebuje zrozumienia
swojej przeszłości. Przeszłość staje się jej obsesją. Teraźniejszość nie jest
właściwym czasem jej egzystencji. Egzystuje na granicy jawy i snu, rzeczywiste
zdarzenia faktyczne są tylko asumptem do onirycznych wizji przeszłości. Tyle
fabuła w zasadzie.
W „Perełce” nie fabuła jest
jednak najważniejsza. Całą książkę potraktować można jako poetycką definicję
pamięci. Subtelną opowieść o tym, czym są wspomnienia, co i w jaki sposób
zapamiętujemy, co przywołuje wspomnienia, w jaki sposób teraźniejszość
modyfikuje ich treść, jaki wpływ wspomnienia wywierają na tu i teraz.
Niewątpliwie książka jest bardzo
poetycka, w jakimś sensie magiczna, odwołująca się do wyobraźni i wrażliwości
czytelnika. Pomiędzy mną a „Perełką” jednak nie zaiskrzyło. Może z powodu
kiepskiego biomedu, nie wiem. W każdym razie „Perełka” nie zostanie książką,
którą bym zabrała ze sobą na bezludną wyspę i nie przyznałabym za nią literackiej
Nagrody Nobla. Paradoksalnie „Perełka” skłoni mnie jednak do sięgnięcia po inne
książki z bogatego dorobku literackiego Patricka Modiano. Żeby zrozumieć,
dlaczego Szwedzka Akademia Nauk miała inne zdanie.
W każdym razie, "Perełka" to pierwsza książka z co najmniej pięćdziesięciu dwóch, które zamierzam przeczytać w tym roku.
W każdym razie, "Perełka" to pierwsza książka z co najmniej pięćdziesięciu dwóch, które zamierzam przeczytać w tym roku.
Ogólna ocena: 3/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz