„Dlaczego francuskie dzieci nie
pyskują” to moja druga książka Catherine Crawford (pierwszą była „Francuskie
dzieci nie grymaszą”). Książkę kupiłam troszkę z ciekawości, czym tak bardzo
różni się grymaszenie od pyskowania, że aż zasługuje na kolejną książkę….Jak
dla mnie pomimo oczywistej różnicy semantycznej słowa te należy wrzucić do tego
samego worka – razem z rozpieszczonym i niewychowanym dzieckiem. Czyli takim
jakiego za wszelką cenę nie chcę mieć.
Czy popełniłam już jakieś
kardynalne błędy wychowawcze i wszystko dla mnie a właściwie dla mojego dziecka
stracone? Zaczynam czytać łapczywie i na ławce w Parku Żeromskiego, zaraz po
wyjściu z księgarni na Placu Wilsona, żeby w razie czego działać szybko i
próbować odwrócić nieodwracalne. Po chwili oddycham z ulgą.
Zgadzam się z głównymi postulatami
autorki, z mniejszym lub większym powodzeniem stosuje większość z nich w życiu
codziennym. Część z nich pozostaje w sferze moich niedościgłych marzeń (jak na
przykład to, by Jeremi z zachwytem wyrazu na twarzy, w milczeniu towarzyszył
nam w czterodaniowych kolacjach, delektując się swoim musem z zielonego groszku
i kremem ze szparagów), ale nie poddaję się i walczę. Może uda mi się z Polą…?
Oprócz formułowania postulatów wg
mnie zdrowego wychowania, które każdemu dziecku a przede wszystkim rodzicowi i
relacji rodziców wyjdzie na zdrowie, najciekawsze w książce jest porównanie
dwóch stylów wychowania: amerykańskiego i francuskiego. Francuski styl
wychowania to dla mnie wzór do naśladowania. Amerykański styl wychowania to po
prostu jakiś koszmar. Nie uwierzycie, dopóki nie przeczytacie. Czy wyobrażacie
sobie, że autorka książki przed przemianą i fascynacją francuskim stylem
wychowania właśnie nosiła zawsze w
torebce wróżkę oraz tiarę? Że gdy jedna z jej córek wygrała konkurs jak
oszalała biegła do sklepu kupić prezent tej która przegrała, byle tylko
poczucie własnej wartości przegranej nie uznało żadnego uszczerbku? Że w
Stanach widok tarzającego się w konwulsjach na podłodze w supermarkecie małego
despoty wściekłego z powodu odmowy zakupu Play Station 4 zasadniczo
nikogo nie dziwi? I że one wszystkie wrzeszczą, gdy zaproszone
na urodziny nie dostaną torebki z prezentem od kinder jubilata? Generalnie,
historie o wychowaniu amerykańskich dzieci to prawdziwe horror stories. Te wszystkie przykłady helicopter parenting (nazwa pięknie egzemplifikuje zjawisko
rodziców krążących nad swoim dzieckiem niczym helikopter, spełniających każdą
jego zachciankę) mrożą krew w żyłach. Jak również opisy dzieci-królów. Co z
nich wyrośnie…? Ogarnia mnie strach gdy o tym pomyślę. Historie francuskie
krzepią. Nadzieją na dobrze wychowanych, zdrowych emocjonalnie wartościowych
obywateli, umiejących cieszyć się życiem i oczywiście dobrą kuchnią. W opozycji
do opychających się fast foodem toksycznych i otyłych egoistycznych małych
tyranów zza oceanu.
W Polsce książka powinna być
pisana ze szczególną uwagą. Obserwując wiele sytuacji z życia codziennego, mam
wrażenie że niebezpiecznie zbliżamy się w stronę modelu amerykańskiego, gdzie
niepodzielnie i absolutnie rządzi dziecko-król.
Jeżeli chodzi o styl, przez
książkę należy raczej przebrnąć. Jest ona pisana charakterystycznym dla
Amerykanów stylem potoczno-mówionym.
Raczej rozwlekłym, mało zbornym. Zdania są przydługie a autorkę cechuje
dygresyjność o jaką podejrzewałam tylko moją Teściową (sorry, Mamo). Poza
tym, jak na poradnik którym „Dlaczego francuskie
dzieci….” aspirują być, książka jest zbyt mało zróżnicowana graficznie (zbyt
mało boldów, podkreśleń, tabelek, podsumowań).
Mam wrażenie, że autorka jest z gatunku tych mówiących co drugie zdanie
„Oh my God this is so amazing!” co
momentami może być irytujące. Poza tym być może jak na mój gust autorka za
bardzo zachwyca się Francją i wszystkim, co francuskie? To bardzo amerykańskie.
I bardzo mało francuskie…..
Na wakacjach które już tuż-tuż
będę w hotelu, gdzie są podobno w większości Amerykanie i Francuzi. Będę bardzo
bacznie obserwować te wszystkie dzieci.
Ogólna ocena: 3.5/6
Catherine Crawford, "Dlaczego francuskie dzieci nie pyskują", Wydawnictwo Czarna Owca
O nie grymaszeniu była książka "W Paryżu dzieci nie grymaszą". Innej zresztą autorki - Pameli Druckerman.
OdpowiedzUsuń