czwartek, 12 lutego 2015

Think outside the box, 7/52


Była sobota. W ramach weekendowych aktywności, Mąż poszedł sprawdzić skrzynkę pocztową, a że zdarza mu się to, hmmm, raz na jakiś czas, wrócił więc z całym naręczem listów. – Jest coś dla mnie…? – zapytałam z nadzieją. Choć era Jane Austen bezpowrotnie zdaje się minęła, i co do zasady nie wyczekuję z utęsknieniem (niczym bohaterki jej powieści) na żadne listy, naręcze korespondencji zawsze budzi we mnie nieokreślone nadzieje. Mimo że od dawna piszą do mnie głównie banki. Tym razem było inaczej. Mąż podał mi niezbyt grubą i niezbyt pokaźną prostokątną przesyłkę od nieznanego nadawcy. Biała koperta, bez żadnych znaków szczególnych. – Co to może być? – zastanawiałam się głośno, zaciekawiona, drżącymi palcami rozpakowując pieczołowicie zapakowaną przesyłkę. Zupełnie nie domyślałam się zawartości. Przecież niczego ostatnio nie zamawiałam…? Ale może dawno temu…? Albo zapomniałam…? Mąż patrzył na mnie z dużym sceptycyzmem. – Ty już nawet nie wiesz, co zamawiasz….. – To chyba nie ja….. – zaczęłam nieśmiało, ale musiałam przerwać, kiedy z pieczołowicie zapieczętowanej przesyłki wyłoniła się książka. Porażka...I już było wiadomo, że to ja,  że straciłam kontrolę nad rzeczywistością,  że zamawiam książki bez opamiętania i jak opętana. Mąż patrzył na mnie ze smutną satysfakcją. Sama zaczęłam wątpić we własną poczytalność. Ale przestałam, gdy tylko zobaczyłam tytuł książki. – Freakonomia! – wykrzyknęłam. I wykręciłam numer do mojego Szwagra, Pawła.

Paweł słynie z błyskotliwych anegdot. Podczas opowiadania jednej z nich powołał się na „Freakonomię” jako na swoje źródło. Ja oczywiście wyraziłam swoje wielkie zainteresowanie. No i za kilka dni dostałam książkę pocztą. Takiego mam super Szwagra :) Dzięki, Paweł!

Książka jest rewelacyjna. Autorzy to ekonomiści – detektywi, którzy tropią zależności pomiędzy różnymi z pozoru nie powiązanymi ze sobą zjawiskami, próbując rozgryźć istotę rzeczy i wszechrzeczy.

Odkrywają istotę bodźców i motywacji, zastanawiając się, co łączy nauczycieli z zapaśnikami sumo. Przekonują, że nic nie dorówna potędze informacji, wskazując, dlaczego Ku-Klux-Klan przypomina agentów nieruchomości. Dowodzą, że głównym czynnikiem, który miał wpływ na spadek przestępczości w Stanach Zjednoczonych w latach dziewięćdziesiątych to dokonana kilkanaście lat wcześniej legalizacja aborcji, która sprawiła, że „urodzeni” przestępcy po prostu nigdy się nie narodzili (tak, w książce momentami jest bardzo kontrowersyjnie….). Wbijają nóż w plecy wszystkich rodziców, twierdząc, że ich wysiłki wychowawcze mają zasadniczo nikły wpływ na przyszłość ich dziecka (a przynajmniej mniejszy niż sobie rodzice wyobrażają). I zastanawiają się, jaki wpływ na przyszłość dziecka ma imię nadane mu przy urodzeniu (must read dla rodziców Myszona i Tradycji). Przy okazji tych wszystkich dywagacji bezwzględnie rozprawiają się z utartymi powszechnymi przekonaniami dowodząc, że często nie mają one wiele wspólnego z rzeczywistością, będąc mieszaniną zmyśleń, własnych korzyści, i wygody. Ich metoda momentami jest bolesna.

Książce zarzucano, ze nie ma myśli przewodniej. Być może, ale z pewnością ma ukryte przesłanie: nie przyjmuj rzeczy, takimi, jakimi są, kwestionuj powszechne sądy, powątpiewaj, bądź sceptyczny, zastanawiaj się, myśl nieszablonowo. Spróbuj odkryć prawdziwe pobudki ludzkich zachowań. Dociekaj prawdziwych przyczyn różnych zjawisk.

Bardzo fajna i ciekawa książka, polecam. Aż roi się w niej od najprzeróżniejszych ciekawostek i teorii. Uwierzcie mi, po przeczytaniu tej książki będziecie brylować w towarzystwie! Jak mój Szwagier :)

Ogólna ocena: 5/6
Freakonomia, Stephen J. Dubner, Steven D. Levitt, przekład Agnieszka Sobolewska, Znak litera nova, Kraków 2011

1 komentarz: