czwartek, 26 lutego 2015

Grand, a jednak nic wielkiego, 9/52


Po takim tytule nie trzeba już w zasadzie czytać dalszej części recenzji – tak naprawdę wszystko już wiadomo. Poniżej zwięzłe wyjaśnienie powodów mojego niemal całkowitego braku jakiegokolwiek zachwytu nad książką Janusza L. Wiśniewskiego „Grand”.
Tytuł nie przekłamuje, bohaterem książki jest hotel Grand w Sopocie. Z opisu miejsca przyznałabym pisarzowi 6/6 punktów. Grand jawi się na kartach książki jako miejsce wyjątkowe i magiczne, dyskretny świadek i jednocześnie ważny uczestnik historii, monumentalny i wyniosły w swej świetności a jednocześnie pełen subtelnego czaru i uroku. Pięknie i aż nadto wystarczająco jak na ulotkę reklamową hotelu. Jak na powieść, dla mnie trochę za mało.
Przy następnej bytności w jakimś hotelu zatrzymajcie na chwilę wzrok na jego gościach. Spójrzcie na parę siedzącą w restauracji, samotnego mężczyznę przy barze, biegnącą korytarzem kobietę ze śladami łez na twarzy.  Janusz L. Wiśniewski tak robi, i odkrywa ich tajemnice. W książce poznajemy historie kilku bohaterów, które w punkcie kulminacyjnym łączy pobyt w hotelu Grand w Sopocie. Oto bohaterowie: bezdomny Lichutki, dziennikarka z Warszawy Justyna, niemiecki pastor Maksymilian, pokojówka Luba, żigolak Andrzej W. i jego kochanka Weronika, alfons ze Szwecji Szymon oraz ciepiący na chorobę Parkinsona Joachim. Wyobraźcie sobie, jakie oni mogą mieć historie. Niestworzone. No właśnie….
Książka jest nierówna, pierwsza część (a w zasadzie pierwsza historia) była dla mnie tak totalnie słaba, że byłam o krok od porzucenia czytania w ogóle (w sensie czytania tej książki). Pełna pretensjonalnego intelektualizowania i pompatycznych stwierdzeń, z niewiarygodnymi psychologicznie bohaterami i wydumaną historią.  Na szczęście z upływem stron robi się nieco lepiej, pisarz się rozkręca, także w sumie książka dostarcza jakiejś tam rozrywki.
Decyzję co do czytania pozostawiam oczywiście wolnej woli, ja raczej nie polecam.
Ogólna ocena: 2/6
Janusz L. Wiśniewski, Grand, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2014
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz