piątek, 6 lutego 2015

Czytelnicze plany na luty


Być może czytelnicze plany na luty powinny być robione już w styczniu, ale jak mówi stare przysłowie lepiej późno niż wcale. W każdym razie lepiej późno niż później, więc nie zważając na późną porę czym prędzej i na gorąco ogłaszam moje czytelnicze plany na miesiąc luty.

Styczeń co prawda czytelniczo przeciągnął się nieco na luty, ale udało mi się przeczytać sześć książek, o jedną więcej niż zakładałam (spontaniczna wizyta w księgarni miała swój skutek w postaci zakupu ponadprogramowego „Szumu” Małgorzaty Tulli). Zatem pomimo tego przedłużenia, nadal jestem w awangardzie akcji „Przeczytam 52 książki w 2015 roku” – żeby sprostać wyzwaniu, w styczniu wystarczyłoby przeczytanie czterech, pięciu książek. Na luty mam zaplanowane przeczytanie pięciu książek. Żeby nie wytracać tempa. Ambitnie.

A zatem zapowiedzi. Zacznę od książki „Freakonomia. Świat od podszewki” autorstwa Stevena D. Levitta i Stephena J. Dubnera. Z kilku powodów. O książce usłyszałam po raz pierwszy od mojego słynącego z błyskotliwych anegdot szwagra Pawła, który przy okazji opowiadania jednej z nich wskazał tę książkę jako swoje źródło. Książka dotarła do mnie w absolutnie fantastyczny sposób, gdyby nie to, że tak lubię kupować sobie książki, mogłabym tak otrzymywać wszystkie książki w ogóle…O szczegółach napiszę przy okazji recenzji książki, czyli mam wielką nadzieję już niedługo (odkąd tylko dostałam tę książkę, nie mogę się doczekać jej przeczytania, czekam już od połowy stycznia, więc wyobraźcie sobie moją niecierpliwość, moje niedoczekanie…!). Jak głosi okładka, „Freakonomia to pasjonująca książka odkrywająca pierwotny sens ekonomii i prawdziwe motywy ludzkich zachowań”. Ciekawe. Tym bardziej, że znów wydałam za dużo na przecenach.

Kolejną książką jest „Grand” Janusza Leona Wiśniewskiego. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego bardzo poczytnego w naszym kraju pisarza, autora bestsellerowej „S@amotności w sieci”. Przyznam szczerze, jestem uprzedzona. Postanowiłam jednak zawalczyć z własnymi uprzedzeniami i być może stereotypowymi poglądami. Poza tym lubię Sopot a tam toczy się akcja powieści.

„Świat jest teatrem” Borisa Akunina będzie znów moim pierwszym zetknięciem ze znanym pisarzem, którego mam już dość nieczytania.

„Black out” Marca Elsberga dostałam w prezencie od Męża. Podobno jest wielki billboard na Empiku na Marszałkowskiej. Ma być elektryzujący thriller naukowy. Zobaczymy.

Jako wisienkę na torcie zostawiam sobie „B jak Bauhaus” Deyana Sudjica. Deyan Sudjic to dyrektor Design Museum w Londynie, w książce opisuje swój prywatny alfabet rzeczy i pojęć z zakresu kultury, sztuki, i tym podobnych mnie interesujących. Tu gram troszkę nie fair, bo rozdziały A jak autentyk, B jak Bauhaus i C jak cztery kółka mam już za sobą - bardzo mi się podobały, więc tym bardziej chcę poznać pozostałe litery alfabetu świata Sudijca.

Jak ja lubię mieć przed sobą dużo do czytania!
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz