czwartek, 16 kwietnia 2015

Harlan Coben, "Sześć lat później", 14/52


Boże, jak ja nie znosiłam Jacka Fishera, głównego bohatera powieści Harlana Cobena "Sześć lat pózniej". Bezczelny, arogancki typ. Zadufany w sobie pseudointelektualista. Przemądrzały, niby-zabawny besserwisser. Gburowaty osiłek. Musicie znacie ten typ. Od początku podejrzewałam, że coś z nim jest nie tak (tutaj zadania nie ułatwia autor, fabuła powieści rozwija się w sposób nieuchronnie sugerujący czytelnikowi że główny bohater jest wariatem). W każdym razie, męczyłam się z Jackiem przez 428 stron książki. Rzadko komu udaje się wzbudzić moją aż tak wielką antypatię.

Z samą powieścią też się męczyłam. Krótka nie spoilująca zajawka fabuły. Antypatyczny Jack Fisher przypadkiem natrafia na nekrolog mężczyzny, którego sześć lat temu poślubiła Natalie, „miłość jego życia” (jego, Jacka Fishera, uprzednio porzuciwszy). Sformułowanie "miłość jego życia" pada zresztą w książce dość często. Tyle że bez cudzysłowiu. Rozumiecie. W każdym razie – mimo zaklęć Natalie, by trzymał się od niej z daleka (umysł detektywa od razu podpowiedział mi, że Natalie myślała o Jacku Fisherze to samo co ja napisałam w pierwszym akapicie), Jack postanawia wybrać się na pogrzeb jej męża. Na pogrzebie brak jest jednak wdowy (na co skrycie liczył). Jack zaczyna pytać. Ku jego najwyższemu zdziwieniu okazuje się, że nikt nie pamięta najmniejszego szczegółu związanego z Natalie, a tym bardziej z nim samym ani ich związkiem (stąd moje podejrzenie o zaburzenia psychiczne Jacka). Jack zaczyna drążyć temat. Sytuacja zaczyna się komplikować…..

Pomysł na książkę w sumie ciekawy. Jednak powierzchowność bohaterów oraz brak pogłębionej lub chociażby głębszej refleksji w treści mocno mnie przytłaczał podczas lektury. Nie chodzi o to, że jestem nieustraszonym poszukiwaczem głębi, ale o to, że można napisać kryminał na poziomie lub nie (ha!). „Sześć lat później” leży w głębokiej depresji, jeżeli jest mowa o poziomach. Przypomina pisany prozą scenariusz do filmu sensacyjnego klasy B. Coben zdecydowanie nadużywa metodologii "zabili go i uciekł" oraz Deus ex machina. Niektóre rzeczy dzieją się po prostu zbyt szybko, i są kompletnie nieprawdopodobne, nawet w realiach sensacji/kryminału oraz literackiej fikcji. Wyczyny Jacka, było nie było wykładowcy na uniwersytecie, można by śmiało przypisać niejednemu Supermanowi. Nie trzyma się to wszystko kupy. Nie wciąga nawet za bardzo. Do tej pory czytałam Cobena tylko po angielsku oraz w środkach komunikacji miejskiej. Jak się okazało, jest to jedyna forma podania twórczości tego autora jakoś strawna dla mnie

Nie będę się już więcej wyżywać nad książką. Gdyby to jednoznacznie nie wynikało z poprzednich akapitów, to dla uniknięcia wątpliwości – bardzo mi się ta książka nie podobała. Pomimo iż niepodobanie to było mocno dla mnie niezręczne, gdyż książkę te otrzymałam jako prezent bez okazji od mojego cudownego Męża. Razem z tym przepięknym bukietem widocznym na zdjęciu...

Ogólna ocena: 2/6
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz