Boże, jak ja nie znosiłam Jacka
Fishera, głównego bohatera powieści Harlana Cobena "Sześć lat
pózniej". Bezczelny, arogancki typ. Zadufany w sobie pseudointelektualista.
Przemądrzały, niby-zabawny besserwisser. Gburowaty osiłek. Musicie znacie ten
typ. Od początku podejrzewałam, że coś z nim jest nie tak (tutaj zadania nie
ułatwia autor, fabuła powieści rozwija się w sposób nieuchronnie sugerujący
czytelnikowi że główny bohater jest wariatem). W każdym razie, męczyłam się z
Jackiem przez 428 stron książki. Rzadko komu udaje się wzbudzić moją aż tak
wielką antypatię.
Z samą powieścią też się męczyłam.
Krótka nie spoilująca zajawka fabuły. Antypatyczny Jack Fisher przypadkiem
natrafia na nekrolog mężczyzny, którego sześć lat temu poślubiła Natalie, „miłość
jego życia” (jego, Jacka Fishera, uprzednio porzuciwszy). Sformułowanie
"miłość jego życia" pada zresztą w książce dość często. Tyle że bez
cudzysłowiu. Rozumiecie. W każdym razie – mimo zaklęć Natalie, by trzymał się
od niej z daleka (umysł detektywa od razu podpowiedział mi, że Natalie myślała o
Jacku Fisherze to samo co ja napisałam w pierwszym akapicie), Jack postanawia
wybrać się na pogrzeb jej męża. Na pogrzebie brak jest jednak wdowy (na co
skrycie liczył). Jack zaczyna pytać. Ku jego najwyższemu zdziwieniu okazuje się,
że nikt nie pamięta najmniejszego szczegółu związanego z Natalie, a tym
bardziej z nim samym ani ich związkiem (stąd moje podejrzenie o zaburzenia
psychiczne Jacka). Jack zaczyna drążyć temat. Sytuacja zaczyna się komplikować…..
Pomysł na książkę w sumie
ciekawy. Jednak powierzchowność bohaterów oraz brak pogłębionej lub chociażby
głębszej refleksji w treści mocno mnie przytłaczał podczas lektury. Nie chodzi
o to, że jestem nieustraszonym poszukiwaczem głębi, ale o to, że można napisać
kryminał na poziomie lub nie (ha!). „Sześć lat później” leży w głębokiej
depresji, jeżeli jest mowa o poziomach. Przypomina pisany prozą scenariusz do
filmu sensacyjnego klasy B. Coben zdecydowanie nadużywa metodologii
"zabili go i uciekł" oraz Deus ex machina. Niektóre rzeczy dzieją się
po prostu zbyt szybko, i są kompletnie nieprawdopodobne, nawet w realiach
sensacji/kryminału oraz literackiej fikcji. Wyczyny Jacka, było nie było wykładowcy
na uniwersytecie, można by śmiało przypisać niejednemu Supermanowi. Nie trzyma
się to wszystko kupy. Nie wciąga nawet za bardzo. Do tej pory czytałam Cobena tylko
po angielsku oraz w środkach komunikacji miejskiej. Jak się okazało, jest to
jedyna forma podania twórczości tego autora jakoś strawna dla mnie
Nie będę się już więcej wyżywać
nad książką. Gdyby to jednoznacznie nie wynikało z poprzednich akapitów, to dla
uniknięcia wątpliwości – bardzo mi się ta książka nie podobała. Pomimo iż
niepodobanie to było mocno dla mnie niezręczne, gdyż książkę te otrzymałam jako
prezent bez okazji od mojego cudownego Męża. Razem z tym przepięknym bukietem
widocznym na zdjęciu...
Ogólna ocena: 2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz