piątek, 23 lutego 2024

Wszyscy chcemy tam dotrzeć. Recenzja książki "Do raju" Hanny Yanagihary

 Po dwóch poprzednich powieściach Yanagihary, „Do raju” budzi we mnie przyjemną ekscytację. Nawet grubość książki nie przeraża mnie specjalnie, co ma również pewien związek z moją aktualną kontuzją i unieruchomieniem. Wyobraźcie sobie, w związku z zerwanym więzadłem nic innego nie mogę robić, tylko czytać! W zasadzie mogłaby to być moja własna definicja raju. Jak raj widzi Yanagihara w swojej najnowszej książce?

„Do raju” to monumentalna political fiction, której akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku stuleci. Bohaterów książki różni w zasadzie wszystko, łączy natomiast usilne dążenie do odnalezienia szczęścia i miłości.

Książka budzi skrajne emocje, od totalnego zachwytu do ostrej krytyki. Po jej przeczytaniu ta rozbieżność ocen staje się dla mnie zrozumiała, Jeżeli chodzi o warsztat, stanowi małe arcydzieło. Jest  przepięknie napisana, i równie pięknie przetłumaczona (brawa Jolanta Kozak!). Poznajemy trzy ciekawe historie, z których każda osadzona jest w innych realiach. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności autorki do kreowania świata przedstawionego. Obok siebie dostajemy trzy wizje świata, trzy równoległe obrazy Ameryki w trzech różnych płaszczyznach czasowych. Całość jest przy tym spójna kompozycyjnie i konceptualnie.

Nie chciałabym Wam tutaj streszczać fabuły, zwłaszcza że jest ona dość zawiła i skomplikowana. Ale kilka rzeczy muszę napisać. Wspomniałam, że książka składa się z trzech części. Każda część mogłaby w zasadzie być odrębną książką.


Pierwsza część „Do raju” to historical fiction. Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, w roku 1893, ale zamiast Stanów Zjednoczonych mamy Wolne Stany. Panuje w nich ustrój liberalny, wprowadzone zostały m..in. małżeństwa jednopłciowe, pragnąc zapewnić mieszkańcom pełną wolność i swobodę. Głównym bohaterem jest David, pochodzący z zamożnej, wpływowej rodziny. David zamieszkuje dom na Placu Waszyngtona, co natychmiastowo sugeruje, że mamy tu do czynienia również z pewną zabawą, że Yanagihara puszcze subtelne oczko do Henry Jamesa i powieści o tym samym tytule (uświęconej zresztą świetnym filmem Agnieszki Holland, kto nie widział niech szybko nadrabia zaległości!). Jeżeli chodzi o fabułę, robi się odrobinę soapoperowo. David musi dokonać wyboru pomiędzy aranżowanym małżeństwem z rozsądku a szaleńczą młodzieńczą miłością do kochanka artysty. Który wybór zaprowadzi go do raju?  Odebrałam jako bardzo interesujące to zestawienie bardzo śmiałej i odważnej wizji historical fiction z dość banalną historią znanej ludzkości od stuleci - a przynajmniej tej części ludzkości, której próbowano zaaranżować małżeństwo. A może to zabawa formą i wyzwanie rzucone Henry Jamesowi: próba sprawdzenia, czy odważna obyczajowo treść nie rozsadzi tradycyjnej, typowej dla niego formuły powieści.

Druga część książki dzieje się w 1993 roku, a zatem współcześnie. Opisuje związek dojrzałego, zamożnego prawnika z młodym asystentem pochodzącym z Hawajów. W tle przebrzmiewa groźba epidemii AIDS, i kwestia prawa do samostanowienia się autochtonicznej ludności Hawajów.

Trzecia część książki toczy się w roku 2093. Yanagihara przedstawia mocno dystopijną wersję przyszłości, gdzie ludzkość jest trawiona kolejnymi epidemiami, żyjąc w warunkach państwa totalitarnego. Lektura nie dla preppersów, za to doskonała pożywka dla wszystkich strachów czających się w naszych karmionych katastroficznymi wizjami umysłów, które nie wyzwoliły się jeszcze z traumy pandemii. Podczas lektury kolejnych stron ogarnia nas czyste przerażenie. Przychodzą do głowy myśli, które chcemy zepchnąć głęboko na dno świadomości. W mojej ocenie część trzecia to zdecydowanie najlepsza część książki.

Dziwi mnie i zaskakuje, dlaczego bohaterami książek Yanagihary są niemal wyłącznie mężczyźni. Podczas lektury zastanawiałam się, czemu służy ten zabieg, i przyznam szczerze, że nie mam najmniejszego pojęcia. Kobiety pełnią rolę drugoplanową, żeby nie napisać drugorzędną. Kobiecie udaje się zostać protagonistką finalnej części, natomiast z uwagi na swoje cechy szczególne opisane w książce trudno określić ją jako bohaterkę pełnowymiarową. Jak przeczytacie, to zrozumiecie.

W każdej z części następuje kompletna zmianę realiów. Co interesujące, w każdej części powtarzają się te same imiona bohaterów, wspólne jest też miejsce zamieszkania przy Placu Waszyngtona.  Nasz łaknący logicznych wytłumaczeń mózg poszukuje sensu, związku pomiędzy postaciami z poszczególnych części. Mnie najbardziej przekonuje ten o powtarzalności ludzkich losów, historii i emocji, bez względu na czas i miejsce, bez względu na ustrój polityczny czy uwarunkowania społeczne, kolor skóry, wiek czy poglądy. O poszukiwaniu swojego miejsca na Ziemi i o pragnieniu miłości, bo bohaterowie każdej części książki są w istocie samotni, spragnieni miłości i bliskości. Przyznacie że dość skomplikowany zabieg literacki dla osiągnięcia tego celu. Przepraszam, jeśli sprofanowałam przebrzmiewającą w ostatnich zdaniach wzniosłość tym ohydnym cynicznym komentarzem. Wydaje się on jednak trafny w odniesieniu do całej książki. „Do raju” to powieść misterna w swojej konstrukcji, barokowa w swoim rozmachu, doskonała pod względem literackiego warsztatu. Natomiast jej przesłanie wybrzmiewające z każdej części jest odrobinę naiwne. Brutalnie rzecz ujmując, książka stanowi doskonały przykład przerostu formy nad treścią.

Lektura książki jest z pewnością ciekawym przeżyciem literackim, więc dla fanów literatury przeczytanie jej będzie wciąż interesującym doświadczeniem. Pod względem treści jest odrobinę rozczarowująca nawet pomimo tego, że czasem warto przypomnieć sobie rzeczy podstawowe.

 

 

Ogólna ocena: 6.5/10 (ale wiecie, że u mnie nie jest łatwo)

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz