Już po kilku stronach “Dziedzictwa”
wiedziałam, że Ann Patchett dołączy do grona moich ulubionych pisarzy. Bardzo
mnie to ucieszyło, gdyż to szacowne grono zaczęło się już robić lekko skostniałe,
i coraz bardziej zarozumiałe.
Chyba każdy czasem się
zastanawia, jaki wpływ na jego życie mają drobne, niepozorne wydarzenia. Historia
opowiedziana w „Dziedzictwie” jest świetną ilustracją dla takich rozważań. Jak
dużo stałoby się oraz nie stałoby się w życiu dziesięciu osób, dwóch rodzin, gdyby
Bert Cousins, policjant oraz sfrustrowany ojciec czworga dzieci, nie poszedł na
przyjęcie z okazji chrzcin córki swojego kolegi z pracy, Fixa…Ta jedna decyzja,
nie do końca świadoma, w zasadzie przypadkowa, okazała się dla rodzin Berta oraz
Fixa wybuchem supernowej.
Przechodząc do konkretów
oraz w skrócie, „Dziedzictwo” jest historią amerykańskiej patchworkowej rodziny
rozgrywającą się na przestrzeni 50 lat, co z jednej strony brzmi interesująco,
ale tak naprawdę nie najlepiej i dość pospolicie. Ciekawiej – jest to opowieść
o skrywanych w szafie demonach, o strasznej tajemnicy i kłamstwie, o zdradzie i
porzuceniu, śmierci i cierpieniu. Historia niedopowiedzeń, ukrytych głęboko
żali i pretensji. Narracja jest wieloosobowa, ta sama historia jest opisywana
kilka razy (no worries, żadnej nudy, a jedynie możliwość spojrzenia na wydarzenia
z szerszej perspektywy). Z pozoru bardzo zwyczajna, książka zaskakuje w
szczególe, pomiędzy słowami ukryta jest jakaś magia, jakiś czar, nie pozwalający
odłożyć Wam tej książki aż do ostatniej strony.
Och, jak ja lubię takie
książki – subtelne, a jednocześnie bardzo mocne. Słodko-gorzkie, z niebanalną
historią, ciekawymi bohaterami, pełne humoru. Gdybym miała do czegoś porównać „Dziedzictwo”,
to pewnie do pierwszych książek Johna Irvinga. Tym samym nie muszę już pisać,
jak bardzo mi się ta książka podobała. I nic mnie w niej nie drażniło, nic mi nie
przeszkadzało, co biorąc pod uwagę mój trudny charakter należy uznać za rzecz
absolutnie wyjątkową.
To nie jest książka z
gatunku tych, o których się szybko zapomina. Przeczytałam ją wiosną, i ciągle
jestem pod jej dużym wrażeniem. Moja rekomendacja ma również akredytację – „Dziedzictwo”
znalazło się na szczycie bestsellerów "New York Timesa" i zostało
okrzyknięta książką roku 2016. Polecam na wszelkie okoliczności życiowe,
wszystkie pory roku oraz dowolne godziny w ciągu doby.
Ogólna ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz