środa, 2 grudnia 2015

Humory Hipolita Kabla

Wybrałam „Humory Hipolita Kabla” Roksany Jędrzejewskiej - Wróbel na wieczorną lekturę dla mojego syna z absolutną premedytacją. Było już późno, wieczór rozkładał przede mną szeroki wachlarz możliwości i sposobów spędzania wolnego czasu. Warunek był jeden: Jeremi musiał spać.

Ze złośliwą radością w sercu i przebiegłym uśmieszkiem obwieściłam mu, że na dobranoc będziemy czytać „Humory Hipolita Kabla”. Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską na widok stron uroczo zadrukowanych małą czcionką, widocznych na pierwszy rzut oka zdań podrzędnie złożonych oraz przebijających się tu i ówdzie (niczym przebiśniegi…nadchodziła wiosna w mym domu…!) słów których zrozumienie mogłoby sprawić trudność przeciętnemu gimnazjaliście (with all due respect). W starciu Jeremi vs Hipolit zdecydowanie stawiałam na Hipolita, typując nokaut w okolicach trzeciej strony.
Niestety przegrałam ten zakład. Z kretesem, bo w końcu przeczytaliśmy o wszystkich humorach Hipolita, przegrałam sromotnie, albowiem lektura książki (a zwłaszcza zawarte tam przekleństwo: „do jasnej parówki!”) podziałała na Jeremiego jak zastrzyk adrenaliny. Nie pytajcie co było dalej.
Hipolit to jamnik neurotyk i hipochondryk (to ostatnie słowo pada nawet w tekście). Zapytałam  Jeremiego czy wie, kto to jest hipochondryk mając już w głowie pełną satysfakcji odpowiedź. Niestety odpowiedział że owszem, wie, i że on jest hipochondrykiem. Jedną z najczęstszych rozrywek Hipolita jest użalanie się nad sobą tudzież uskarżanie się na cały świat. Jego najlepszy przyjaciel to kot Alojzy Kocioł, który w zamian za kaszankę i wątrobiankę jest gotów zdradzić Hipolitowi własne marzenie. Na marginesie, kota Alojzego Kotła niniejszym ogłaszam najlepiej nazwanym kotem wszechczasów. Jeremiemu zresztą  jak mi wyznał, kot Kocioł podobał się najbardziej. Bardzo mnie tym wzruszył, bo mnie też. Jemu dlatego, bo był taki wielki i mądry, i mnie w sumie też.
Przygody Hipolita faktycznie są urocze i bardzo zabawne, no i w każdej występuje kot Kocioł. Większość przygód wynika z humorów Hipolita, a że Hipolit ma naturę dość chwiejną, nie narzeka na brak rozrywek. Z każdej przygody wynika też jakiś pozytywny przekaz, więc i czytający ma przy okazji lektury możliwość dodania czegoś od siebie (ja zawsze korzystam z tej możliwości) – i rozwinięcia myśli, skonfrontowania jej z rzeczywistością, czy też bezwzględnego wykorzystania na własne potrzeby. Jest i motyw bożonarodzeniowy, więc na prezent nadaje się w sam raz.

A zatem w celach usypiania broń Boże nie używajcie, w każdych innych – jak najbardziej polecam. Jedyne zastrzeżenie: cztery lata to według mnie absolutne minimum na przeczytanie tej książki.

„Humory Hipolita Kabla”, Roksana Jędrzejewska – Wróbel, Wydawnictwo Adamada.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz