Ze złośliwą radością w sercu i
przebiegłym uśmieszkiem obwieściłam mu, że na dobranoc będziemy czytać „Humory
Hipolita Kabla”. Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską na widok stron
uroczo zadrukowanych małą czcionką, widocznych na pierwszy rzut oka zdań
podrzędnie złożonych oraz przebijających się tu i ówdzie (niczym
przebiśniegi…nadchodziła wiosna w mym domu…!) słów których zrozumienie mogłoby
sprawić trudność przeciętnemu gimnazjaliście (with all due respect). W starciu Jeremi vs Hipolit zdecydowanie
stawiałam na Hipolita, typując nokaut w okolicach trzeciej strony.
Niestety przegrałam ten zakład. Z
kretesem, bo w końcu przeczytaliśmy o wszystkich humorach Hipolita, przegrałam sromotnie,
albowiem lektura książki (a zwłaszcza zawarte tam przekleństwo: „do jasnej
parówki!”) podziałała na Jeremiego jak zastrzyk adrenaliny. Nie pytajcie co
było dalej.
Hipolit to jamnik neurotyk i
hipochondryk (to ostatnie słowo pada nawet w tekście). Zapytałam Jeremiego czy wie, kto to jest hipochondryk
mając już w głowie pełną satysfakcji odpowiedź. Niestety odpowiedział że owszem,
wie, i że on jest hipochondrykiem. Jedną z najczęstszych rozrywek Hipolita jest
użalanie się nad sobą tudzież uskarżanie się na cały świat. Jego najlepszy przyjaciel
to kot Alojzy Kocioł, który w zamian za kaszankę i wątrobiankę jest gotów
zdradzić Hipolitowi własne marzenie. Na marginesie, kota Alojzego Kotła niniejszym
ogłaszam najlepiej nazwanym kotem wszechczasów. Jeremiemu zresztą jak mi wyznał, kot Kocioł podobał się
najbardziej. Bardzo mnie tym wzruszył, bo mnie też. Jemu dlatego, bo był taki
wielki i mądry, i mnie w sumie też.
Przygody Hipolita faktycznie są
urocze i bardzo zabawne, no i w każdej występuje kot Kocioł. Większość przygód
wynika z humorów Hipolita, a że Hipolit ma naturę dość chwiejną, nie narzeka na
brak rozrywek. Z każdej przygody wynika też jakiś pozytywny przekaz, więc i
czytający ma przy okazji lektury możliwość dodania czegoś od siebie (ja zawsze
korzystam z tej możliwości) – i rozwinięcia myśli, skonfrontowania jej z
rzeczywistością, czy też bezwzględnego wykorzystania na własne potrzeby. Jest i motyw bożonarodzeniowy, więc na prezent nadaje się w sam raz.
A zatem w celach usypiania broń
Boże nie używajcie, w każdych innych – jak najbardziej polecam. Jedyne
zastrzeżenie: cztery lata to według mnie absolutne minimum na przeczytanie tej
książki.
„Humory Hipolita Kabla”, Roksana
Jędrzejewska – Wróbel, Wydawnictwo Adamada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz