Przeczytawszy “Korekty”
oraz “Wolność” nie da się nie oczekiwać kolejnych książek Jonathana Franzena
bez niecierpliwości. Obie książki były dla mnie niczym objawienie, błyskotliwe, ironiczne, z dobólowo wręcz trafnymi obserwacjami
społecznymi oraz momentami brutalną psychoanalizą głównych bohaterów. Zapewniły
Franzenowi miejsce w panteonie najważniejszych pisarzy USA oraz wśród moich ulubionych pisarzy.
Jego najnowsza powieść "Bez skazy" to ciąg dalszy zapoczątkowanej w poprzednich powieściach kroniki Stanów Zjednoczonych (choć akcja powieści toczy się również w byłej NRD oraz w Boliwii). Kroniki bardzo krytycznej, nie kroniki-propagandowej laurki. Tym razem Franzen opisuje Stany Zjednoczone ery Baracka Obamy, zmęczone zawiedzionymi nadziejami pokładanymi w prezydencie, długotrwałym kryzysem
finansowym, wstrząsane przeciekami
Wikileaks oraz kolejnymi sensacjami ujawnianymi przez Edwarda Snowdena czy Juliana Assange'a (analogie w książce nie
są nawet zbyt mocno ukryte).
W „Bez skazy” Jonathan Franzen opisuje trzy zgrabnie powiązane ze sobą wątki: młodej, zagubionej Purity/Pip, Andreasa Wolfa – pochodzącego z NRD charyzmatycznego outsidera w typie Assange’a, oraz toksycznego związku dziennikarza Toma Aberranta i ekstrawaganckiej Anabel.
Dwudziestotrzyletnia Purity (dla przyjaciół, znajomych oraz całego świata Pip) po ukończeniu studiów ma do spłacenia 130 tysięcy dolarów kredytu studenckiego, a w związku ze słabo opłacaną pracą jej sytuacja finansowa jest tragiczna. Tak samo jak perspektywy życiowe. Pip bardzo pragnie poznać swojego ojca, co uniemożliwia jej niezrównoważona, egocentryczna matka, fanatyczna wyznawczyni ideologii New Age. Pip liczy na to, że gdyby
odnalazła swojego ojca, ten pomógłby jej w spłacie zaciągniętego kredytu. Wkrótce dziewczyna zaczyna pracę dla enigmatycznego portalu
na kształt Wikileaks, ujawniającego oszustwa i wykroczenia popełniane przez światowe rządy i
korporacje. Liczy, iż korzystając z dostępnych tam narzędzi uda jej się odnaleźć ojca. Wdaje się w romans z jego właścicielem, Andreasem Wolfem, i zostaje uwikłana w niebezpieczną grę której reguły zna tylko Andreas Wolf.
Andreas Wolf to ex-cudowne dziecko wysoko postawionego dygnitarza z NRD (przyznam, że Franzen zaskoczył mnie swoim opisem rzeczywistości państwa totalitarnego jakim było NRD. Wydawało mi się, że tak wiarygodne i przekonywujące opisy są zastrzeżone wyłącznie dla tych, którzy doświadczyli bezpośrednio rzeczywistości państwa totalitarnego); wyklęte z rodziny po publikacji antysystemowego wiersza (!). Po wielu zawirowaniach Andreas Wolf staje się twarzą antykomunistycznej rewolucji, co umożliwia mu karierę na arenie międzynarodowej. W pewnym punkcie życia napotyka na swojej drodze Toma Aberranta.
Tom Aberrant ma za sobą nieudane małżeństwo z Anabel, toksyczną córką amerykańskiego milionera; przyjęcie spadku po jej ojcu umożliwia Tomowi realizację swojego marzenia w postaci otwarcia portalu informacyjnego.
Każdy z tych wątków jest tak rozbudowany iż w zasadzie mógłby stanowić osobną powieść. Losy głównych bohaterów są ze sobą po mistrzowsku oraz bardzo misternie powiązane; odkrywanie tych powiązań sprawia, że od książkę czyta się jak thriller, i nie można się oderwać. Czytelnik do samego końca jest trzymany w napięciu i niepewności....
Jonathan
Franzen jest świetnym psychologiem i również w swojej nowej powieści nie
zawodzi pod tym względem, przeprowadzając dokładną wiwisekcję swoich bohaterów oraz ich rozterek życiowych. Tłem dla poplątanych relacji międzyludzkich są zagadnienia związane z
internetem, władzą, jaką on daje, oraz zagrożeniem jakie tworzy, m.in. manipulacji informacjami. "Bez skazy" to psychologiczny thriller a zarazem moralitet.
Krytycy nie odnieśli
się najlepiej do tej książki. Osobiście nie uważam jej za wybitną, ale za
bardzo dobrą – na pewno. Być może miażdżąca ocena powieści wynika z bardzo
wysokich oczekiwań względem Jonathana Franzena. Nie ukrywam, sama miałam takie
oczekiwania, dlatego mnie również odrobinę rozczarowała. Natomiast z pewnością
zapewniła dużo dobrej rozrywki. Oraz skłoniła do kilku przemyśleń; na które miałam sporo czasu, gdyż książkę czytałam na wakacjach, co widać na załączonym obrazku.
Ogólna ocena: 4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz